poniedziałek, 7 stycznia 2013

Ostatnie przygotowania

Już szczęśliwie powoli finiszujemy z przygotowaniami! Choć dochodzę do wniosku, że im więcej czasu masz na przygotowanie, tym dłużej ono zajmuje. 
Dzisiaj w końcu odhaczone:
- Ubezpieczenie podróżne -kombinatoryka jak ubezpieczyć nurkowanie i nie przepłacić.
- Apteka - praktycznie wykupiliśmy pół asortymentu tak "na wypadek". Zresztą tłok w aptece był co najmniej taki jak na wyprzedaży w Zara (to nie jest product placement ;) )
- Wymiana waluty - tu notabene ciekawa historia:
Chcieliśmy kupić trochę dolarów, bo się naczytaliśmy, że do Kambodży to najlepiej jechać z dolarami (wszystko wtedy kosztuje of course tylko one dollar). Szybki rekonesans po kantorach w TG, jak kształtuje się kurs i tu proszę niespodzianka - najlepszy kurs ma Poczta Polska! Przed drzwiami poczty elegancko ustawiona tablica z wypisanymi kursami 15 walut w tym dolary - ok decyzja padła, wchodzimy. Oczywiście na poczcie obowiązuje niezawodny numerkowy system kolejkowy, Błażej ciągnie numerek - nie jest źle tylko cztery numerki przed nami. Jak zwykle pozory mylą, cztery numerki to bagatela ok 30 minut, gdyż przed nami jest kilku emerytów i rencistów oraz koleżka, który właśnie chyba wyprzedał na allegro połowę swojej biblioteki i wysyła ją paczkami. W każdym razie - głęboki wdech - przecież nie pracujemy - mamy czas - 30 minut można poczekać. Przyszła nasza kolejka - Błażej podchodzi do okienka.
Błażej (spokojnie): Chciałbym kupić 300 dolarów.
Pani w okienku (podniesionym głosem, aby chyba reszta obywateli usłyszała): Co Pan chce kuuuupić? Dolaryyyy?
Błażej (spokojnie): Tak.
Pani w okienku (krzycząc jeszcze głośniej): A ile tych dolaróóów? Trzystaaaaa?
Błażej (nadal spokojnie): Tak
Pani w okienku: Zaraz. (to mówiąc drepcze do centrum zarządzania walutami, ukryte za drzwiami).
Pani w okienku (wyraźnie ucieszona): Dolarów nie ma. Ale są za to funty i euro! :)
Cóż.....jak wiecie nie łatwo Błażeja wyprowadzić z równowagi :) - Pani, chyba prawie się udało :)

1 komentarz:

  1. a można było dolce w macierzystm banku kupić, i trzy stówki byłyby w nowiutkich :one-dolaróweczkach: :)
    pozdrawiam,
    Beni

    OdpowiedzUsuń