sobota, 12 stycznia 2013

Day one:-)

Dzien pierwszy(a wlasciwie trzeci;)) naszej podrozy:
Dotarlismy !!!
w pierw informacja dla mamy - na lotnisku w Moskwie jest ogrzewanie;)takze nie zmarzliśmy. samolot też przyzwoity i nie był to Tupolev lecz Airbus 330. po
wyjsciu na lotnisku w BKK pierwszą rzecza która uderza jest oczywiscie temperatura i wilgotnosc powietrza - jakies 32 st. w cieniu. w tych warunkach pierwszym zaskoczeniem bylo, że autobusy do naszej miejscowki(Khao San) nie jeżdżą od lipca 2011, wiec łapalismy pociag do centrum i dalej juz tuk-tukiem(80B)na Khao San.sam nocleg mamy troche na uboczu tejże alei i dobrze bo bysmy nie pospali:-)  pokoj przyzwoity' choc dziś gdy pisze tego posta to zmienilismy na tańszy, bo sam wiatrak wystarczy-klimatyzacja zbędna;-)  przynajmniej w nocy.
pierwsze co stwierdzilismy po wyjsciu na ulice Bangkoku - Ines:po
co ja tyle koszulek kupilam?! Błażej: za dużo cieplych ciuchów wziąłem. a zaraz potem, że jestesmy glodni:-)  ogrom jedzenia na ulicach moze przysporzyc o bol głowy. naszym pierwszym daniem byl pad-thai z kurakiem - pyszny i tani(40 B:-) ogolnie jadamy to na co mamy ochote i póki co bez przygód;-)dotychczas

z sztandarowych pozycji Bangkoku zaliczylismy:
-jedzenie na ulicach;-)
-tajski masaż:-)
-tramwaj rzeczny x 2
-piwo Chang:-)
-Grand Palace, leżącego buddę,Siam Square, no i oczywiscie khao san:-)

zdjecia beda wkrotce, jak tylko wymysle jak je zgrac...

ps. tablet to nie jest jednak najwygodniejsze narzedzie do pisania bloga:-\



1 komentarz:

  1. Cali i zdrowi z pierwszymi przeżyciami :) Super! Będę musiała posprawdzać te nazwy do niewiele mi mówią ;)
    Zastąpiłabym ten śnieg na te 32 stopnie :)

    3 majcie się!
    Gosia B.

    OdpowiedzUsuń